sobota, 25 kwietnia 2015

Beskidzka 160 na raty - Goleszów

"Nie ważne ile razy upadniesz, ważne ile raz wstaniesz"
W Sobotę odbył się bieg na dystansie 50km i 2800m przewyższenia w Goleszowie Beskidzka 160 Na Raty. Trasa prowadziła m.in przez:
Góra Chełm – Goleszów – Tuł – Leszna Górna – Ostry Nydecki – Mała Czantoria – Wielka Czantoria – Soszów – Wisła Jawornik – Gahura - Ustroń Polana – Wielka Czantoria – Mała Czantoria – Cisownica – Goleszów – Góra Chełm
Pogoda zapowiadała słoneczny dzień. Trasa początkowo przyjemna, ale pierwsze górki dały do zrozumienia, że nie będzie łatwo. Na pierwszym punkcie kontrolnym, który był na 17,46km miałem czas 1:59:47 co dawało mi 20min straty do lidera i 38 miejsce. Godziny uciekały, słoneczko grzało coraz mocniej i mocniej. Zacząłem spokojnie, ale po 2 godzinach czułem moc i ruszyłem do ataku pochłaniając przeciwników przede mną Dobiegliśmy pod Czantorię Wielką, punkt początkowo miał być na 33.6km, ale garmin pokazywał 36km z czasem 4:34:17 i 18 miejscem. Nadszedł oczekiwany czas aby zmierzyć się z "Czantorią". Po uzupełnieniu bidonów i szybkim ochłodzeniu spojrzałem w górę z przerażeniem w oczach, ale zacisnąłem zęby i zaatakowałem. Szczyt zdobyty!! 34 minuty, ręce i kark spalony.. nogi jak z waty a tu trzeba biec- myślę jak?! Udało się, dobry dzień, dobre przygotowanie biegniemy..Po 45km odczuwałem mały skurcz mięśnia czworogłowego w lewej nodze, który tylko postraszył. Skwar był okropny, do ostatniego punktu kontrolnego byłem 12. Woda się kończyła, ale pocieszające był fakt, że tylko "4km do mety!".
Trasa była kiepsko oznakowana, ale zmęczenie, własna nieuwaga i rozkojarzenie sprawiły, że pobiegłem w złą stronę.. Zadowolony z dyspozycji, połykając kolejne kilometry - rozczarowałem się.. z 50km zrobiło się 58km.. Zamiast finishu zobaczyłem pierwszy punkt kontrolny, który był oddalony 7km od mety.. Frustracja i brak wody zmusiły mnie do rezygnacji.. Czasem trzeba dostać po dupie, żeby wrócić silniejszym!!
see you soon!!